Aga, Adaś i Janka. Sesja rodzinna

Mogłoby się wydawać, że kiedy robimy zdjęcia znajomym to jest dużo łatwiej. Nic bardziej mylnego… poprzeczka ustawiona jest jeszcze wyżej. Agę i Adasia nie tylko znamy, ale i bardzo lubimy. Rozmowom nigdy nie ma końca. Kiedy spotkaliśmy się na sesji “brzuszkowej”, wedzieliśmy już, że zobaczymy się na kolejnej, jak tylko Janka zawita na świecie. I tak powstała ta piękna historia.
No i właśnie. Tu pojawia się pytanie. Czy lepiej sesja ciążowa czy rodzinna? Odpowiedź jest prosta – obie! Na pierwszej skupiamy się na Was, na emocjach jakie towarzyszą wam w oczekiwaniu. Na drugiej – fotografujemy głównie powód waszego zmęczenia;) Oczywiście to taki żarcik matki, która ma tych powodów 3 sztuki, ledwo widzi na oczy, ale siedzi po nocach i pisze ten tekst.

Dla nas to jest piękne… te podkrążone oczy, chaos w mieszkaniu, litry kawy na ratunek i jedno (lub więcej) Maleństwo wokół którego nagle kręci się cały świat. Nie dziwi nas nieprzespana noc akurat przed sesją, sińce rodzeństwa nabyte kilka dni przed zdjęciami, ulewanie na śliczniutki kocyk przygotowany specjalnie na sesję czy inne nagłe wypadki. Tak to już jest z sesjami rodzinnymi – jak z dziećmi. Najlepiej nic nie planować. Przygotować w głowie szkic pomysłu, a potem poczuć się jak to dziecko – dobrze się bawić i zapomnieć o wszelkich ograniczeniach.

Każdą sesję, zanim się spotkamy, omawiamy z Wami. Nie ma jednej dobrej miejscówki, nie ma złotej zasady gdzie i kiedy najlepiej udać się na zdjęcia rodzinne. Bardzo często spotykamy się w waszych gniazdkach (bo wtedy czuć ciepło i to bezpieczeństwo). Ale nie mamy nic przeciwko szalonym pomysłom, wspólnym wypadom do miasta czy lasu. Ma być tak jak sobie tego życzycie, my możemy tylko coś podpowiedzieć.

Fotografowanie rodzin jest według nas jeszcze bardziej intymne niż fotografowanie ślubów. Nie musicie się z nami zgadzać… dla nas po prostu tak jest. Czujemy się po stokroć bardziej onieśmieleni, kiedy ktoś otwiera nam drzwi do swojego domu, przedstawia dzieci, zaprasza do spędzenia kilku chwil z nowonarodzonym dzieckiem. Pewnie dlatego, że dla nas jest to takie ważne, osobiste i cenne.