Ola i Mateusz. Restauracja Montenegro.
Spotkaliśmy się kiedyś tam wieczorem w naszej pracowni i chyba mogę napisać to otwarcie, poczuliśmy się bardzo dobrze w swoim towarzystwie. Doskonale ich rozumieliśmy, kiedy opowiadali nam o swojej wizji tego dnia. I tak już wtedy podejrzewaliśmy, że z tego spotkania może powstać coś pięknego…
Tak oto narodziła się ta historia ( i setki innych zdjęć, których tu nie zamieszczamy). Byliśmy z nimi w tym dniu, towarzyszyliśmy im podczas Mszy w Kościółku Akademickim w Rybniku, zaprosili nas też na przyjęcie w restauracji Montenegro. W trakcie zabawy, wyrwaliśmy ich na krótki plener. Nie ukrywajmy, robimy to często. Ale nie zawsze efekt tych zdjęć jest tak zdumiewający. Szczery zachwyt towarzyszył mi i Karolowi od pierwszego spotkania. Ale trudno się dziwić kiedy tak miło rozmawia się w kuchni rodziców Mateusza o Włoszech albo podziwia się kwiaty, które od początku do końca w tym dniu przygotowała dla córki osobiście mama panny młodej. Więc tak chodziliśmy i stękaliśmy po cichu te swoje ochy i achy i mamy nadzieję, że to uczucie przelało się też przez nasze aparaty.
No to teraz, na koniec mały smaczek. A nie ukrywajmy – wszyscy lubią ploteczki! Ich ślub to nie wszystko. Siostra pana młodego, tak tak, siostra Mateusza, uwaga, popełniła nasze nowe logo. (gilner.studio) I tu też pełna miłość.
Jesteśmy bardzo wdzięczni za takie spotkania, i za te chwile i…. chcemy dużo dużo więcej!



































































Szukasz inspiracji na swój ślub?
Przygotowaliśmy kilka porad które pozwolą ci zapanować nad przedślubnym chaosem